Liczba postów: 50
Liczba wątków: 0
Dołączył: 27-10-2010
Reputacja:
0
Nic mnie tak nie ucieszy (no może poza wygraniem Mavs z L.A) jak widok odpadającego Bronka z PO po raz kolejny. Mam nadzieję, że doświadczenie Bostonu pozwoli im zakończyć tą rywalizację 4-1 dla Bostonu.
BEAT MIAMI HEAT!
Liczba postów: 376
Liczba wątków: 3
Dołączył: 19-12-2010
Reputacja:
6
02-05-2011, 08:45
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-05-2011, 08:49 przez kubakw.)
Game 1 dla Heat. Boston stanowczo za dużo strat(14) jak na ich grę. Mimo że ostatecznie doprowadzili swoje FG% do przyzwoitego poziomu(42,7%) to przez większość czasu nie trafiali praktycznie nic i sam Allen trzymał ich jako tako w meczu. Były niby momenty, że C's się zbliżali, ale zaraz potem pozwalali Miami odjechać. W Heat fantastyczne spotkanie Wade'a, który w tym sezonie z Bostonem jakoś nie miał szczęscia do tej pory. Bronisław dał trochę od siebie, ale x factorem wczoraj był James Jones. 25 pkt z ławki i 5-7 zza łuku. Widać było jak C's koncentrują się na bronieniu LeBrona i Wade'a, Heat rozgrywali rozrysowane akcje na Jonesa i punkty leciały. Gdyby nie to, mecz mógłby się skończyć inaczej. Bosh tylko 7 pkt, ale ładnie pod tablicami - 12 reb. Trochę kontrowersyjne ejection Pierce'a, ale wydaje się, że nawet gdyby on był na parkiecie to C's nie odmieniliby losów tego spotkania. Ja od Bostonu oczekuję w kolejnych meczach więcej, bo wiem, że ich stać na równą walkę z Miami. Czekamy na więcej krwi
Liczba postów: 617
Liczba wątków: 17
Dołączył: 25-06-2010
Reputacja:
9
Pierwszy mecz tej bardzo ciekawej serii za nami. Boston I połowy zapewne nie będzie mile wspominał. Słaba gra Pierce'a, który zdobył tylko 2 punkty oraz w I kwarcie 2 razy pogubił się przy kozłowaniu. Sytuacje te nie napawały optymizmem. Faule po stronie Bostonu w tej kwarcie zaliczyli Rondo i JO co też miało wpływ na grę Celtics. Tu jednak na ratunek przyszedł Allen, który rzucił 8 pkt. W pierwszej ćwiartce Heat i C's rzucali na słabej skuteczności co odbiło się na wyniku. II kwarta to popis rzutów za 3 Jones'a. W tej kwarcie trafił on 4 rzuty z dystansu i przyczynił się do wielkiej ucieczki Miami. Bardzo dobrze zagrał Wade, który po I połowie zdobył 23 punkty, a starterzy C's 21. Początek III kwarty zdecydowanie dla Bostonu, którzy zaczynali odrabiać straty i zanotowali run 10-0. Trzeba napisać o interesującej walce Kevina z Bosh'em. Obaj nie zdobyli w tym meczu pow. 10 pkt i widocznie skoncentrowali się na bronieniu siebie nawzajem. W tym pojedynku dla mnie narazie wygrywa Garnett, próbował on rzucać z półdystansu, ale nawet z wide open nie zawsze mu się to udawało. Nie jest tajemnicą, że Bosh nie radzi sobie z mocniejszymi obrońcami i niech się Miami cieszy, że w Game 1 w świetnej dyspozycji był Wade, James i Jones. CB nie trafiał dziś z półdystansu i notował air ball'e. II połowa była już dużo lepsza w wykonaniu Paul'a, który dołożył 17 punktów zanim został wyrzucony z parkietu. Moim zdaniem sędziowie nie powinni podejmować takiej decyzji tym bardziej, że Boston doganiał Miami, a Pierce nie zrobił nic nadzwyczajnego. Ray Allen nie zdołał sam dogonić Miami, choć jego trójka z rogu w biegu-amazing. Boston zanotował pod koniec meczu 2 straty przy wyniku 90-82. SF Miami (Jones i James) trafili dziś łącznie 47 punktów. Dziś Wade chciał się poczuć jak gwiazda Rocka i pod koniec meczu pięknie wleciał w publikę dobrze, że nic mu się nie stało. Seria jak narazie 1-0 dla Miami, ale Boston "łatwo skóry nie sprzeda". Beat Miami xD
Liczba postów: 632
Liczba wątków: 5
Dołączył: 19-08-2010
Reputacja:
12
No i się zaczęło. Pierwsza kwarta z Shaq`iem na ławce. Początek to kilka szybkich punktów Celtic`s w tym głównie Pierce`a w tym trafiona trójka. J.O nieźle w obornie blok na Jamsie i Wadzie, ogólnie dobrze w D i w ataku, Ray i KG również pokazali się w tej części meczu z jak najlepszej strony i grze Cetlów niemożna było nic zarzucić. Ta część spotkania zakończyła się naszym prowadzeniem 21 -27.
Druga odsłona meczu zaczęła się od ataków Heat. I tu na pomoc przyszła ławka punktowali na zamiane Anthony i Chalmers ( w tym trójka ) Ray Allen zfaulował Wade przy rzucie za 3 i był to jego trzeci faul. Zbiórki i punkty Anthonego dały porwadzenie Miami. Końcówka 2q to popis Wade`a i na zakończenie to Heat prowadzili 46-44. Na pare minut pojawił się Shaq, zagrał pięć minut zdobył 2 punkty.
3 odsłona spotkania zaczęłą się od sotrych ataków Celtic`s. Po szybkich 4 punktach KG i trójce Pierce`a wyszliśmy na prowadzenie 51-47. Swoje pierwsze 2 punkty w meczu zaliczył Rondo i w tym momencie miał do tego już 8 asyst i aż 5 strat. Kolejna trójka Pierca , hook shoot KG i prowadzimy już 60-50. I w tym momencie całe PO dla Celtic`s stanęło w cieniu głębokim cieniu. Wade wpada na Rondo ten padając na ziemię podpiera się i wygina lewą rękę w przeciwną strone niż robi się to naturalnie, sztab medyczny wyniósł go do szatni. Wydawać się powinno iż bez Rondo leżym i kwiczym  a tu dupa  . KG bierze spotkanie w swoje ręce. Mid range Jumperki, post up hook shoots, lewa prawa ALL IN 14 punktów w 3q i dalej jesteśmy na prowadzeniu 72-61. Dalej niewiadomo co z Rondo.
No i następuje 4q. na boisku pojawia się Shaq i ... Rondo!!!!!  . Koncert Celtic`s trwa, punkty Rondo, Allena i Greena wyprowadzają nas na prowadzenie 83-65. W pomalowanym dalej króluje KG, Pierce trafia trójke z dalekiego dystansu jest 92-77. GAME 3 dla Celtic`s !!!!!
Ogółem :
* KG 28 punktów - 18 zbiórek przy skuteczności 13/20
* The Truth 27 punktów - 5/7 za 3 - 5 zbiórek
* Sugar Ray 15 punktów - 2/5 za 3 - 3 zbiórki
* Delonte West 11 punktów - 3 asysty i duży faktor po zejściu Rondo z boiska
* Shaq na 8,5 minuty zdobył 2 punkty.
Bardzo dobrze zagrany mecz w D. Wkońcu ograniczyliśmy Miami Big3. razem zdobyli 44 punkty przy skuteczności 15/51 za 2 i 1/8 za 3. Wkońcu bardzo dobry mecz w wykonaniu Celtic`s . Tak grających Celtów aż chce się oglądać. Przed nami GAME 4 oby był tak dobry jak GAME 3.
Liczba postów: 376
Liczba wątków: 3
Dołączył: 19-12-2010
Reputacja:
6
Fakt, znakomity mecz Bostonu, ale nie wiem, czy dadzą radę utrzymać ten poziom. Widać, że im mecz wyszedł(popatrzcie tylko na FG%), a Miami zagrało słabo. Na pewno to jest spowodowane w dużym stopniu rewelacyjną obroną C's, ale sami wiecie, że czasem dobra obrona przeciw LeBronowi, czy Wade'owi nic nie znaczy. Chciałbym, aby ta seria trwała długo i była cały czas na takiej intensywności, ale to chyba nie jest możliwe w przypadku Bostonu. Niby wiadomo, że dopóki mają ręce i nogi to trzeba się z nimi liczyć, ale trzeba pamiętać, że game 2 grali we wtorek. Mieli więc dużo czasu na odpoczynek, grali w swojej hali i to mogło spowodować taką ich dyspozycję, a game 4 jest już w poniedziałek.
Liczba postów: 617
Liczba wątków: 17
Dołączył: 25-06-2010
Reputacja:
9
08-05-2011, 10:27
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-05-2011, 10:29 przez Shaggy.)
Wizyta z Havlickiem dobrze zrobiła Bostończykom. Świetna dyspozycja Kevina i Paul'a doprowadziła Celtics do zwycięstwa u siebie. Ładnie opisał już kwarty ADZIO, więc ja już skupię się na ważnych momentach w meczu. Przede wszystkim przestój C's w II kwarcie, gdzie Miami ich przegoniło. Po świetnej pierwszej ćwiartce PP34 w tej kwarcie już nie zdobył żadnych punktów. Jednak od początku drugiej połowy Bostończycy powrócili na właściwe dla siebie tory. Groźny upadek Rajona i mi wydawało się, że już w tym meczu nie wróci, a jednak pokazał, że nie ma zamiaru tłumaczyć się kontuzjowanym łokciem i zagrał w tej ostatniej odsłonie. Jednak widać było, że bardzo tą rękę oszczędzał i raczej starał się jej nie nadwyrężać. Z ławki dobry mecz zagrał Delonte West, który większość punktów zdobył podczas przestoju w II kwarcie. Po stronie Miami dobry mecz zagrał Joel "MVP" Anthony, Bosh zawiódł na całej linii. Bardzo dobre spotkanie w wykonaniu Celtics, który pokazał, że doczekamy się jeszcze emocji w tej serii.
Liczba postów: 129
Liczba wątków: 1
Dołączył: 29-09-2010
Reputacja:
3
Coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu,ze jest to przedwczesny final.Jedynie dallas w obecnej formie sa w stanie nawiazac walke z tymi druzynami.Final wschodu bedzie raczej formalnoscia.W tej rywalizacji powinna zdecydowac przewaga wlasnego parkietu
Liczba postów: 632
Liczba wątków: 5
Dołączył: 19-08-2010
Reputacja:
12
Z Celtami jest tak jak to mówił synny polski sportowiec " tanio skóry niesprzedadzą "  . gra u siebie napewno będzie dużym faktorem w tej rywalizacji to b yło wiadome od początku. Ale kuba musisz wziąć też pod uwage doświadczenie zawodników z Bostonu. Drużyna zawsze walcząca o najwyższe cele, top 3 całej ligi. Zaciętość, determinacja jak i również CELTIC PRIDE to jest tu też istotne. Miami gra pod dużą presją, jeszcze większą niż Celtics. Niewiem czy pamiętasz jak na wielkim przedstawieniu MIami BIG3 ile pierścieni obiecał kibicom Heat Bronek " not one, not two, not three, not four, not five..." etc. Jeżeli tyle tytułów im obiecał to musi zacząć natychmiast, także i od tego sezonu. Więc mam nadzieje, iż owa presja zje go po sam czubek jego opaski na głowie i wierze w Celtów, że dadzą mu rade
Liczba postów: 210
Liczba wątków: 2
Dołączył: 01-11-2009
Reputacja:
6
a ja mysle ze to bylo wszystko na co stac Boston czyli wygranie jednego meczu. Determinacja jest taka sama po obu stronach ale ja stawiam wyzej mlodosc niz doswiadczenie w tej rywalizacji
Liczba postów: 5
Liczba wątków: 0
Dołączył: 01-05-2011
Reputacja:
0
Ja tak samo jak Drunx  . Jestem fanem Miami, ale tu nie o to chodzi. Ja lubię młodość na boisku, a nie doświadczonych dziadków, czas na coś nowego, a nie tylko Boston i Lakers. Na szczęście Lakers już odpadli :p
|