obejrzałem właśnie sobie na szybko meczyk- większość z tego co pisałem, że może być atutem Byczków (ograniczenie Big2, deski, lepsza ławka)się potwierdziło, ale pytanie, czy to się utrzyma na przestrzeni serii pozostaje nadal otwarte.. Miami na pewno nie można skreślać czy coś, bo to oni mają więcej do poprawy i ciężko np wierzyć w to, że James i Wade zagrają jeszcze mecz w tej serii z łącznym dorobkiem 33 punktów.. Chociaż z drugiej strony ciężko też wierzyć w to, że Bosh będzie tak nadal dominował
Chyba kluczowe były właśnie te punkty z ponowień(19 rzutów więcej jak wspominał Benek to istotna w chuj różnica) i fakt, że często i gęsto te ponowienia kończyły się trójkami- Deng w pierwszej kwarcie po chyba 7 pudłach z rzędu teamu, Rose i Bogans w pierwszym z kluczowych runów(10-0 od 57:58), Deng, Watson- punkty drugiej szansy chyba 31:8.. Były też chyba 3 rzuty(Boozer, Watson, Brewer) pod presją zegara 24 sekund, co tez pewnie było frustrujące dla Heat..Praktycznie każdy gracz w rotacji Bulls coś od siebie dodał- nawet taki często lekceważony Asik miał dwa wsady and 1- z tego jeden ft przestrzelił co jak na niego nie dziwi

ale w obronie robił co mógł, kontestował rzuty Chalmersa, Jamesa( raz go LBJ na switchu na trójce wyjebał, ale raz go Turas wybronił).. energią Gibsona można by ogrzać wioskę amiszów, a Deng pokazał, że nie jest już jednowymiarowym graczem, a pełnoprawną gwiazdą po obu stronach parkietu.Można zaryzykować stwierdzenie, że jeżeli Lu będzie w stanie dalej grać z LBJ na minimum zero to Bulls jednak mogą serię wygrać..
Jeżeli Bulls byliby w stanie utrzymać taką grę na dłużej to Heat bez szans, tylko, że wydaje się to być mało prawdopodobne, bo np 10/21 za trzy w ich przypadku może być ciężkie do powtórzenia..Pozostaje czekać na adjustments jakie zapoda nam Spo, bo na pewno ten mecz pokazał, że coś zmienić trzeba. Pierwszy mecz raczej pokazuje, że nie będzie to spacerek dla Heat i seria będzie miała swoją historię jednak..