Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Vince Carter
#1
[Obrazek: 108208948crop340x234.jpg]
Imię: Vincent Lamar
Nazwisko: Carter
Miejsce ur: Daytona Beach
Narodowość: USA
Data ur: 26 stycznia 1977r
Waga: 100 kg
Wzrost: 198cm
NBA Draft: nr. 5 1998 GSW
Pozycja: SG, SF
College: Uniwersytet Karoliny Północnej w Chapel Hill
Nagrody: Rookie of the Year (1999), Złoty medal olimpijski z Sydney (2000), Zwycięzca Slam Dunk Contest (2000), 8x Mecz Gwiazd

Rekordy życiowe:


Pkt: 51
Przechwyty: 6
Bloki: 6
celne rzuty z pola: 20
3PT trafione: 9
FT trafione: 23
zbiórki def: 14
zbiórki off: 8
Asysty: 14
Minuty: 63

Bio: Vincent Lamar Carter urodził się 26 stycznia 1977 roku w Daytona Beach w stanie Floryda. Koszykówkę miał w genach - jego wujek Oliver Lee został wybrany w Drafcie do NBA w 1981 roku. Legenda mówi, że pierwszy raz trafił piłką do kosza w wieku 2 lat. Edukację rozpoczął jako 4-latek. Uczęszczał do publicznych i prywatnych szkół w Deland, South Miami i Daytona Beach. Podobno pierwszy wsad wykonał na przydomowym boisku w wieku 11 lat przy wzroście 178 cm. uż w drugiej klasie szkoły średniej miał 192 cm wzrostu i musiał grać jako center. Był liderem reprezentacji ze średnimi 25 pkt. i 11 zb. na mecz, jednak jego team odpadł w półfinałach Stanu. Carter czuł się winny porażki i obiecał kolegom z drużyny, że za rok wygrają. Tak też się stało - Mainland rok później zdobyli tytuł Mistrzów Stanu Floryda, a Carter średnio zdobywał 22 punkty i 7 asyst na mecz. Liczące się w NCAA koledże rozpoczęły bitwę o utalentowanego zawodnika. W roku 1995 Vince został powołany do reprezentacji juniorów Stanów Zjednoczonych i wziął udział w Mistrzostwach Świata. Vince wybierał pomiędzy 76 uniwersytetami. W grę wchodziła nawet specjalna uczelnia dla muzyków. Bitwę wygrał jednak Uniwersytet Północnej Karoliny, ten sam, w którym edukował się słynny Michael Jordan. W swoim debiutanckim sezonie grał jednak mało i ciężko było mu dostosować się do nowych realiów. Średnio zdobywał tylko 7,5 punktów i 3,8 zbiórki na mecz. Ciążyła na nim duża presja - wszyscy bowiem widzieli go jako talent pokroju legen uczelni - Jordana czy Jerry'ego Stackhouse'a. Tymczasem grający bez presji Jamison i Okulaja prezentowali się lepiej i dostawali więcej minut. Zachęcony telefonem od Michaela Jordana Vince postanowił ciężko pracować, aby udowodnić swoją wartość. Lato spędził oddając po 500 rzutów z każdej pozycji na parkiecie. "Chciałem być plusem tej drużyny, a nie jej minusem. W pierwszym sezonie nie oddałem się drużynie tak, jak powinienem. Nie pokazywałem 100 procent swoich możliwości". Już od początku sezonu był podstawowym graczem drużyny, a Tar Heels wygrali 9 z pierwszych 10 spotkań. Gdy Carter doznał kontuzji, North Carolina przegrała 3 mecze z rzędu. Po powrocie Vince i spółka pokonali Tima Duncana i jego uczelnię Wake Forest, a Carter rzucił 26 punktów. North Carolina odpadła w półfinale Final Four po bojach z Arizona Wilcats, którzy później zdobyli mistrzostwo NCAA. Jamison i Carter opisywani byli jako "najlepsi skrzydłowi całej ligi". W kolejnej edycji rozgrywek Tar Heels ponownie awansowali do "wielkiej szestastki" - po raz 16 w ostatnich 18 latach. Dzięki świetnej grze Vince'a w obronie udało się pokonać prowadzonych przez Richarda Hamiltona Connecticut Huskies. Drużyna po raz kolejny odpadła jednak w półfinałach, tym razem z Utah, których nie udało się powstrzymać mimo 21 punktów Vince'a. Mimo porażek w końcówce sezonu Carter i Jamison uważani byli jako jedni z pewniaków do nadchodzącego Draftu do NBA i obaj postanowili opuścić ostatni rok studiów i zacząć kariery w najlepszej lidze świata. Po 10 latach Vince tak wspominał Draft: "Decyzja o opuszczeniu szkoły była dla mnie trudna, bo musiałem przeanalizować swoje opcje i dokonać najlepszego wyboru. Zdecydowałem, że jeśli nie będę kandydatem do wysokiego picku w Drafcie, to zostanę na uczelni na ostatni rok. Trener Smith nie próbował mnie przekonywać, dostarczył mi tylko wszystkich potrzebnych informacji, wyciągając opinie od znajomych z NBA. Przedyskutowaliśmy je z moją rodziną i podjęliśmy decyzję". Vince zgłosił się do Draftu i wziął udział w obozach drużyn takich jak Denver Nuggets, Golden State Warriors, Sacramento Kings czy Dallas Mavericks. "W Toronto miałem chyba najgorszą sesję treningową. Mój lot się opóźnił, odwołali moją rezerwację w hotelu, no i zgubiłem bagaż. Na następny dzień miałem trening, a nie miałem nawet butów czy stroju". Mimo przeciętnego treningu, powiedziano mu w Toronto, że jeśli będzie dostępny, wybiorą go z 4 numerem. Carter w dniu Draftu był bardzo zdenerwowany. Jak wspomina, pomogła mu obecność rodziny i przyjaciół. "Antawn Jamison przyszedł do NBA w tym samym roku, więc razem z rodziną siedzieliśmy przy stoliku zaraz obok jego rodziny. Znałem też Paula Pierce'a i kilku innych gości, przeciwko którym grałem jeszcze w czasach szkoły średniej. Z numerem 1 do Clippers powędrował center Michael Olowokandi, z dwójką do Vancouver Mike Bibby. Do Denver z trójką poszedł Raef LaFrentz. Antawn Jamison był następny w kolejce - z numerem czwartym wybrali go Raptors. W końcu z piątką wybrali go Golden State Warriors. "Chciałem tylko usłyszeć moje nazwisko i gdy tylko zostało wypowiedziane, jedyne czym się martwiłem, to by nie potknąć się wchodząc po schodkach na scenę. Już miałem uścisnąć dłoń Davida Sterna, kiedy komisarz powiedział mi, żebym poczekał, bo będzie wymiana (...) nie pisze dalej bo za duzo tego Smile1

Ciekawostki:

• Podczas swojego ostatniego roku w szkole średniej Vince zaliczył 92 wsady w 36 meczach rozgrywek międzyszkolnych.
• Vince jest kuzynem Tracy'ego McGrady'ego.
• Jego idolem z dzieciństwa był legendarny Dr. J - Julius Erving.
• Swój pierwszy faul w karierze popełnił na Paulu Pierce.
• Zdobył pierwsze punkty w nowej hali Toronto Raptors - Air Canada Centre, otwartej na sezon 1999/2000.
• Carter ma rozmiar buta 11 (numeracja amerykańska).
[Obrazek: asdyy.png]

Autor: Rybak90
[Obrazek: quoteg.png]
#2
Carter zapisał się w historii NBA jako najlepszy dunker, mimo, że nie przepadam za nim to kocham oglądać jego wsady. Kiedy przychodził do NBA widziano w nim nawet następce MJ'a jednak tak się nie stało, po części jego karierę pohamowały kontuzje. VC15 to bardzo spektakularny gracz i kreatywny scorer. Naprawdę ma wiele zalet jako koszykarz mimo tego brak mu charyzmy, czegoś co by go łączyło z takim Bryantem. VC bliżej do Ray'a Allena czyli bardziej 2/3 opcja zespołu niż gracz wokół którego budujemy team. Na pewno po słynnej "kłótni" w Toronto przysporzył sobie sporo haterów, w tym mnie. W Magic ma ostatnią szansę na zdobycie pierścienia.
#3
Kolejny z moich ulubionych zawodnikówTongue Niestety teraz lata świetnosci "air Canada" ma już za soba,choc pokazuje ze wciaz moze byc przydatna opcja w ataku Magic i w niejednym meczy to on jest pierwsza strzelba Orlando. Co do jego dunków to mimo wszystko winde wciąz ma co pokazał w kilku spotkaniach tego sezonu i przedewszystkim w filmku z jeden z przed meczowych rozgrzewek magicTongue może ktos widzialWink Wczoraj niestety uraz palca u stopy w dosc dziwnych okolicznosciach przebiegajac wlasciwie obok Afflalo,moze zachaczajac o niego. Mam nadzieje,ze VC szybko wroci do gry bo regular season dobiega końca a nie sądze bvy Redick mógł grac regularnie tak wielkie spotkania jak to wczorajsze przeciwko Nuggets.
[Obrazek: 2d11u77.jpg]
[Obrazek: 2r6o5ub.png]
#4
A ja myślę że Redick go zastąpi godnie, ale to nie o nim mowa. Carter w spotkaniu z LA pokazał że jeszcze potrafi i jak widział że "strzelanie" mu nie szło od razu zmiana i wjazdy gdzie w sprytny sposób wymuszał faule co tylko potwierdza ogromne doświadczenie tego zawodnika. Początek sezonu niemrawy, ale widać że na PO trafi z formą o ile ta kontuzja co wspomniałeś nie zmieni czegoś w jego psychice. Nom i mamy już minus Cartera, lata lecą i zdrówko nie to i dla wszystkich dziwna kontuzja (kolejna). Jednego nie można mu odmówić: wciąż potrafi dawać z góry.Do SDC go!
[Obrazek: aringsud9.jpg]
"Niebo jest boiskiem..."
[Obrazek: lakers16championspyrami.jpg]

#5
Orlando w tym sezonie troszkę zaskakuje negatywnie moim zdaniem póki co,natomiast VC jako jeden z niewielu pozytywnie... Wydawało by sie,że kolejny rok na karku więc już lepiej raczej nie będzie a tym czasem w tym sezonie dość równo a nie tak jak w tamtym sezonie to miało miejsc bardzo w kratkę. Zresztą już przed sezonem mówiło się,że Vince wie,że to jego jedna z ostatnich jeżeli nie ostatnia szansa na zdobycie pierścienia i do tegorocznego okresu przygotowawczego przyłożył się wyjątkowo. Średnia punktowa niby minimalnie słabsza niż w zeszłym sezonie jednak jego efektywność gry znacznie wzrosła bo samą skuteczność z gry poprawił o poprawił o prawie 100% i obecnie rzuca ponad 500% z gry a w tym jego rekordowe w przekroju całej kariery 459% za trzy. Oczywiście jeszcze nie zbyt wiele gier za nami i weryfikacja jego formy przyjdzie z czasem kiedy będą mecze o większą stawkę tak czy inaczej VC na razie gra całkiem całkiemWink
[Obrazek: 2d11u77.jpg]
[Obrazek: 2r6o5ub.png]
#6
No też się na razie lekko dziwię postawie VC, ale w sumie spokojnie- przyjdzie PO i ujrzymy Vince'a"40% fg" Cartera w pełnej krasie.. znowu się zacznie płacz, że jak to? jak mam trafiać, jak Boston daje mało miejsca? Wink
[Obrazek: kobe+where+mvp+happens+signature+banner.png]
„Winning takes talent; to repeat takes character.”
#7
Kariera VC powoli zatacza koło.Brak większych indywidualnych sukcesów,brak sukcesów w teamie...
Więc nadszedł czas pomyśleć wreszcie o uhonorowaniu kariery przynajmniej jednym pierścieniem...
Ale gdzie?-Miło by było zobaczyć Vince'a w Chicago Bulls,ale z drugiej strony zespół Byków potrzebuje jeszcze ok
2-4 lat na rozwinięcie się do grona murowanego faworyta do finałów...Carter jako zmiennik Bryanta w Lakers?
Wyglądało by to bardzo ciekawie,o ile Vinsanity zaakceptuje rolę 6-th mana.
Niestety Carter ma jedną dużą wadę-wysiada w ważnych momentach.Ale Lakers mają już 2 takich koszykarzy:
Dereka Fishera i Kobego.Z tym,że ten pierwszy może lada moment zawiesić buty na kołku.
Tak więc jeszcze zobaczymy,ale trzeba się śpieszyć.Czas ucieka,a Suns to już całkiem nowo przebudowany(oprócz Nasha-schyłek kariery)team,niezdolny walczyć o mistrzostwo-ba,nie było ich nawet w playoff 2011...
#8
Suns może i nie było w PO tylko jak tam grał Carter? Olewka była z jego strony i chyba po za paroma meczami niczym zbytnim się nie wybił. Koleś jest miękki i nadaje się najwyżej na 6th mana niż ta 2/3 opcja w drużynie, która ma walczyć o tytuł. Akurat, że on nie ma pierścienia to mi pasi...


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości