Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Miłość do basketu.
#1
Zastanawiałem się czy tego topica nie umieścić w dziale Off Topic ale stwierdziłem, że tutaj może będzie bardziej widoczny i może dowiemy sie jakis waszych ciekawych historii a gdy moderator uzna, że tutaj ten tematy nie pasuje to niech wtedy przeniesie,ale dobra do rzeczyTongue Chciałbym abyście się w tym opowiadali o tym od czego zaczęła się wasza przygoda z basketem,kto was tym zaraził, dzięki czemu pokochaliście koszykówkę i kiedy to było, jako,iz założyłem ten temat to dam przykładWink

Moja przygoda z basketem i od razu z NBA zaczęła się w wieku 6 lat.Biorąc pod uwage, że mam niespełna 20 to sporą część mojego życia basket już zajmuje. Miłość do koszykówki zawdzięczam...UWAGA!... Mojej ciotceTongue Która to w tym okresie była wielką fanka koszykówki z za Oceanu kiedy ta leciała jeszcze w tv publicznej. A dokładnie mówiąc zaczęło się to tak, ze pewnego razu wbiegając jako mały chłopak do pokoju zobaczyłem, że ciotka ogląda coś w tv. Ciekawski byłem więc od razu dowiedziałem się co to o co chodzi i takie tam podstawi i pamiętam,iż był to mecz Phoenix Suns niestety nie pamietam z kim,lecz pierwszym koszykarzem jakiego zobaczyłem był Kevin Johnson no i tak moja miłość do Suns się zaczęła, zresztą tak samo jak do KJ'a no i do basketuSmile1 Ahh jaka była moja radość jak "Penny" dołączał do słońc w kolejnych latachTongue Od małego zarywałem nocki dla NBA i nawet gdy chodziłem do podstawówki oglądałem finały Utah-Chicago i starcia robaka z Malone'm a weekendy gwiazd było czymś na co czekałem przez długie miesiące:p W pamięci utkwiło mi też kilka meczów z dzieciństwa np. jednym z nich był pojedynek Utah z Suns kiedy to Malone w ostatnich sekundach przestrzelił dwa osobiste który miały dać wygraną Jazz. Pamiętam też mecz pomiędzy Magic a Heat kiedy to Voshon Lenard trafił buzzerbeatera z połowy prawie dając zwycięstwo heat:p Zbierałem też wszystkie praktycznie Pro Baskety i Magic Basketballe a że czytać jeszcze nie umiałem, to moja ciotka miała przerąbane,swoją drogą teraz mam póki co wszystki MVP i super, że wreszcie ktoś poniekąd reaktywował pismo w języku Polskim o baskecie. Co ciekawe jak dopiero zaczynałem uczyc się pisac,błedy popełniałem w najprostszych wyrazach,lecz w słowach związanych z NBA takimi Phoenix,czy Ainge nie myliłem się:p Piszę o tym bo ostatnio znalazłem kartkę która do ciotki wysyłałem tylko po to żeby spytac czy słyszała ze Ainge odchodzi z Phoenix i tak mi sie przypomniałoTongue No i ogólnie to chyba byłoby na tyle,koszkówkę kocham do dziś i pewnie jeszcze setki nocy zarwę dla tego sportu no ale czego się nie robi dla jedyne miłości.Czekam na wasze historieWink
[Obrazek: 2d11u77.jpg]
[Obrazek: 2r6o5ub.png]
#2
Ja podajże zaraziłem się NBA jak kumpel załatwił grę NBA live 2000. Wtedy mnie ta gra wciągnęła, a jak mnie pamięć nie myli od grudnia 2001 miałem dopiero internet, wtedy zacząłem się bardziej interesować NBA. Siedzenie w NBA zaraziło mnie do grania w kosza z kumplami. Wtedy drużyna, która najpierw mnie zauroczyła to byli Denver Nuggets, ale potem nie miałem ulubionej drużyny i kibicowałem prawie całej lidze oprócz Lakers. Gazet związanych z basketem nigdy nie kupowałem.
#3
Ja nie pamiętamConfused, ale wiem że kupowałem Pro-Basket, i czasem Magic Basketball, głównie dla plakatów, którymi miałem obwieszony cały pokój.
Allen Iverson to mój idol nr.1 w czasach szkoły średniej, dlatego dominował na ścianie.
Jak nie było internetu, to telegazeta BBC była moim źródłem wiedzy na temat NBA.
Wszystkie wyniki, oraz sprawozdania z meczów, to były czasy!
[Obrazek: quoteg.png]
#4
ja w wieku bodajże 7 albo 8 lat zobaczyłem w telewizji film o Jordanie i pomyślałem: O kurczę, ale super gra!. Wtedy zacząłem zbierać gazety dotyczące kosza , odwiedzałem strony internetowe itp. A pierwszym graczem oprócz Jordana którego widziałem w akcji, był wtedy Kobe Bryant, kiedy jeszcze grał z Shaqiem i to oni byli moimi idolami, ale kiedy Shaq opuścił Lakers i się pokłócił z Kobem musiałem wybierać i wybrałęm Bryanta
#5
moja "miłość" do tej gry zaczęła się w wieku 8-9 lat , jako młody człowiek zbierałem różne gazety sportowe m.in popularne wówczas Bravo Sport Grin i zawsze na ostatnich kartkach czasopisma była strona lub dwie poświęcona NBA , tak zaczęła się sama znajomość tej ligi , później dostałem w swoje ręce popularną grę z serii NBA live , bardzo podobała mi się efektowność gry więc skusiło mnie to do obejrzenia kosza na żywo , w moje łapska wpadły mixy NBA i niesamowite akcje crossovery , dunki , oop'y a jednym z pierwszych koszykarzy jakich widziałem to Allen Iverson i w młodych latach własnie na jego stylu gry kreowałem własny i także stąd darze wielką sympatią tego zawodnika ...
Pokój oblepiony w plakatach koszykarzy był zmorą mojej mamy ale cóż poradzić;] Pózniej zaczęły się noce z NBA itp.
#6
(26-02-2010, 14:19)#23 napisał(a): moja "miłość" do tej gry zaczęła się w wieku 8-9 lat , jako młody człowiek zbierałem różne gazety sportowe m.in popularne wówczas Bravo Sport Grin i zawsze na ostatnich kartkach czasopisma była strona lub dwie poświęcona NBA , tak zaczęła się sama znajomość tej ligi , później dostałem w swoje ręce popularną grę z serii NBA live , bardzo podobała mi się efektowność gry więc skusiło mnie to do obejrzenia kosza na żywo , w moje łapska wpadły mixy NBA i niesamowite akcje crossovery , dunki , oop'y a jednym z pierwszych koszykarzy jakich widziałem to Allen Iverson i w młodych latach własnie na jego stylu gry kreowałem własny i także stąd darze wielką sympatią tego zawodnika ...
Pokój oblepiony w plakatach koszykarzy był zmorą mojej mamy ale cóż poradzić;] Pózniej zaczęły się noce z NBA itp.

Zabawne moja historia jest podobna, też był etap Bravo Sport, ale potem te 2 strony zaczęły być zastępowane przez żużel, F1 i takie tam, kosza było co raz mniej, więc w końcu zaprzestałem prenumerowania Bravo Sport... też zacząłęm grać w NBA Live, moim pierwszym był chyba NBA Live 2003 najpierw demo, potem pełna wersja. Ten etap był gdzieś między Jordanem, a polubieniem LAL...
#7
A u mnie paska do basketu zaczęła się od...... Kosmicznego meczuLaugh
Najbardziej zajawkowy był dla mnie jeszcze wtedy Charles Barkley i Michael Jordan.Jak byłem mały(miałem 7 lat) nie wiedziałem jeszcze jak nazywa się Barkley,oczywiście Jordana chyba każdy znał.Pamiętam jak wieszałem u siebie na ścianie jako kosz służyła mi uwaga! Grin doniczka z kwiatów,piłką była zwykła piłka tenisowa,mówiłem że jak podrosnę to będe grać zawodowo.Oczywiście nie spełniło się to...Ale tak naprawdę gra w kosza zaczęła się od 2008 roku od meczu Celtics do dziś jestem ich wiernym fanem...
#8
Eee to ja za małolata miałem lepszy kosz Grin na stole kładło się krzesło na noge od krzesła dwie złożone rurki od odkurzacza wraz z końcówką no i tato mi zrobił z jakiegoś grubego drutu obręcz a siatke z worku na zmieniaki i grało się po pokoju niczym w NBA Grin
[Obrazek: 2d11u77.jpg]
[Obrazek: 2r6o5ub.png]
#9
Heh ja miałem inaczej. W NBA wciągnęły mnie dwa epizody: 1. Obejrzenie meczu "Kosmiczny Mecz" gdzie to MJ razem z teamem Królika Bucks'a stworki z kosmosu. 2. Obdarowanie mnie przez kumpla plakatem LeBrona Jamesa. I może dlatego jest to mój ulubiony zawodnik. Szybko się okazało że mam (będę nieskromny) duży talent. Najpierw graliśmy z kolegą o 2 lata o de mnie starszym którego bez trudu ogrywałem. W wieku 7 lat kupiłem swoją pierwszą piłkę. W każde wakacje odwiedzam codziennie boisko. Teraz chodze do 6 klasy podstawówki. Jestem kapitanem drużyny szkolnej która awansowała do etapu rejonowego zawodów wojewódzkich.
[Obrazek: chris20paul20sigmh6.jpg]
...wyjaśnienia mogą być różne:
-bo jest najlepszy...
-bo go lubię...
-bo tak...
(...)lecz gdy chodzi o Chris'a Paul'a nie trzeba wyjaśnień...





















































































































































































































































































































































#10
To było hmmmm....18 lat temu. Dokładnie nie pamiętam jaki był mój pierwszy obejrzany mecz ale to chyba on spowodował, że zapałałem gorącą miłością do basketu. Czasy to były zupełnie inne ale nie powiedziałbym, że gorsze. Miały one swój specyficzny i niezapomniany klimat. Dostęp do jakichkolwiek wiadomości o NBA był bardzo utrudniony i po za kanałem DSF i jednym meczem tygodniowo w telewizji polskiej nie było zbyt częstych okazji aby zobaczyć jakiś mecz nie mówiąc tu już o zobaczeniu swojej ulubionej drużyny czy też zawodnika. To wtedy graniczyło z cudem i jeśli komuś się to udało to miał szczęście jakby wygrał w totkaGrin Początki tej "miłości" to wieszanie pierwszego kosza przed domem, struganie z płyty pilśniowej tablicy, malowanie na niej logo NYK (odręcznie!!!) Ile to sprawiało frajdy. Piłka była oczywiście gumowa i po 3-4 miesiącach gry dostawała "guzów", a buty to pierwsze lepsze trampki. Każdy ówczesny kibic NBA zakładał zeszyt formatu A4 w który wklejał wszystkie zdobyte wycinki z gazet, opisywał w nim drużyny, składy dane zawodników i oczywiście wyniki meczy. Tak mniej więcej wyglądały pierwsze dwa lata. Potem można było zauważyć zwiększenie zainteresowania koszem w Polsce. CDN


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości